REKLAMA

Razem budujemy wspólną przyszłość 4

Tam, gdzie tradycja, czyli korowód i folklor na TKB
Fot: Daniel Franek/Okiem Fotoreportera FB

Tam, gdzie tradycja, czyli korowód i folklor na TKB

Za nami pierwsze dni 55. Tygodnia Kultury Beskidzkiej.

Mirosława Wójcicka-Boroń z Biura Organizacyjnego mówi, że impreza przebiegała zgodnie z planem. Wszystkie zespoły dojechały i wystąpiły.
Nawet pogoda nas nie zaskoczyła niemiłymi niespodziankami. Wydawało się co prawda, że sobotni korowód w Wiśle może się nie odbyć, ale na szczęście deszcz tylko pokropił, a zespoły tańcząc, grając i śpiewając, prezentowały się publiczności wypełniającej ulice i plac Bogumiła Hoffa. Na widowni amfiteatru już po godzinie 15 liczna grupa widzów zajmowała miejsca, rezerwując je sobie na długi wieczór. Tuż po korowodzie – a przed koncertem TKB – przygrywała orkiestra dęta, więc oczekującym czas z pewnością się nie dłużył.

Bez przeszkód odbył się też niedzielny korowód w Szczyrku, a wieczorem publiczność szczelnie wypełniła tamtejszy amfiteatr. W Istebnej pięknie świeciło słońce, dając się we zna-ki nawet Hindusom. Szukali ochłody na otaczających scenę zalesionych stokach, a ich jasne, bogato i kolorowo haftowane stroje, dobrze widoczne na tle zielonych drzew, zaskakiwały i budziły zaciekawienie. Koncert otworzył liczący sobie sporo ponad sto lat zespół Istebna, w młodym jednak składzie, i już na początku porwał słuchaczy pięknym śpiewem.

W Oświęcimiu pierwszy tegoroczny koncert TKB w letni, ciepły wieczór również przyciągnął wielu widzów. Podobały się wszystkie prezentacje: Babiogórzan-Polany Makowskiej z Makowa Podhalańskiego, Wierchów z Milówki, Kozian z Kóz, grupy z Macedonii. Największe zaciekawienie wywołał jednak występ bębniarzy z Takatsuki, jako że to pierwsza japońska prezentacja na TKB. Młodzi ludzie dynamicznie i z wielką gracją zagrali na różnego rodzaju i różnej wielkości bębnach, które trudno było zliczyć. Nie zdołali zabrać na ten koncert wszystkich, które przywieźli ze sobą (1,5 tony bagażu), ponieważ nie mieszczą się w autobusie – z lotniska transportowane były w autobusowej przyczepie. Niezwykle sprawnie znosili bębny ze sceny – w tym ogromny dźwigany przez kilka osób – i układali na specjalnych pod-stawach zaopatrzonych w kółka. Po czym skoncentrowani, wyciszeni, w siadzie tureckim oczekiwali na kolejne wyjście na scenę. Na ich występ złożyły się także układy choreograficzne i gra na innych instrumentach.

W kameralnej atmosferze estrady w Makowie Podhalańskim w poniedziałkowy wieczór wystąpili Grojcowianie z Wieprza, Dolanie z Gilowic, Mietniowiacy z Mietniowa, Jasieniczanka z Jasienicy i grupa Mezdra z Bułgarii. Miejscowe KGW przygotowały stoisko z regionalnymi potrawami, a twórcy ludowi rozłożyli hafty i zabawki. Publiczność to przysiadała na widowni, to wędrowała między straganami, szukając możliwości ochłody w ten jeszcze upalniejszy niż weekendowe wieczór.

W Żywcu tymczasem zmagały się góralskie zespoły uczestniczące w Festiwalu Folkloru Górali Polskich. Tuż po półmetku konkursu, w poniedziałek, Małgorzata Kiereś – przewodnicząca komisji oceniającej – mówiła, że dotąd komisja obejrzała 14 (z 25) programów i... była już na czterech weselach. Widowiska pokazały zespoły z różnych grup etnograficznych polskich Karpat i bezpośredniego ich sąsiedztwa – co jest zgodne z założeniami regulaminu. Co zaskakujące, te zespoły przygotowują z roku na rok nowe programy. Sięgają w nich do treści związanych z obrzędowością doroczną i rodzinną.

– To wielka radość dla komisji – mówiła przewodnicząca – że może wędrować po Karpatach i doświadczać wciąż nowych treści. Są w tych programach rzeczy różne, są odmienne, ale są także wspólne. Wspomniany repertuar weselny pozwala na przykład dotykać dawnego wesela, dawnych oczepin, które dziś już zanikły. Przed każdym, kto je ogląda – czy to widzem, czy badaczem – otwiera się fenomenalny obszar edukacyjny. Młody człowiek, który w globalnej kulturze nie doświadcza już aspektu ojcowskiego domu – nagle staje się częścią tego własnego domu, w którym było to, co widzi na scenie. I w sposób nieunikniony rodzi się jego refleksja, pytanie, czy te wartości są dla niego ważne, czy ten dawny szacunek warto odrzucać, czy warto, żeby nadal był. W zespołach jest pokolenie starsze i pokolenie młodsze, a wszyscy w przekazie tradycji zatrzymują się przy wartościach, które są w tym domu. Ich źródłem jest ludowe dziedzictwo. Tak samo starodawne kolędowanie, żniwowanie, prucki... uczestnictwo w tym, co w dawnej tradycji budowało więź. Chodziło o to, żeby się spotkać, pośmiać, opowiedzieć o różnych życiowych sprawach, zaśpiewać, zatańczyć. To zdejmowało ciężar z ludzi, nie trzeba było psychologów, wystarczyło, że kobiety spotkały się, były ze sobą, rozmawiały. Był czas na pracę i czas na radość, na zabawę.

– Ogromną radością komisji jest to, że co pół godziny pojawia się kolejny region i nowy program. I widać, jak się w tych naszych Karpatach różnimy w swoim bogactwie. Wszyscy trwamy w Karpatach, a mamy tak różne warianty obrzędów i zwyczajów. Regulaminowym założeniem FFGP jest dbałość o tę różnorodność, o to bogactwo – podkreśliła Małgorzata Kiereś. I zwróciła uwagę na jeszcze jeden aspekt. – Zespoły przywożą na festiwal swoją całoroczną pracę. Po drodze często trafiają na różne problemy, trudności, choćby brak sali do ćwiczeń, czasem muszą więc pracować w małych salkach, na przykład parafialnych. Zasiadająca na widowni publiczność i członkowie komisji, oglądając prezentacje, widzą ogromne bogactwo kulturowe, choć nie widzimy tego, jakim kosztem to się odbywa. Doświadczanie tego bogactwa staje się możliwe dzięki ludziom z pasją, którzy chcą to robić. Komisja odczuwa i wypowiada wielki podziw dla tych wszystkich osób, a przede wszystkim dla każdego instruktora, który przekazuje tradycję.
Świetny odbiór programów przez festiwalową publiczność podkreśliła Kazimiera Koim, sekretarz komisji. Tak było na przykład z prezentacją zespołu Spod Kicek z Mordarki, który pokazał rekrutkę („Cysorz dziś chodoków do włojska werbuje”), wzbogacając przekaz o elementy patriotyczne. Po zakończeniu występu widzowie bili brawo bez końca. Z kolei Lipowianie z Lipowej („Pierzyniec u Jakubca”) pokazali, jak świetnie górale bawili się niegdyś przy tradycyjnej kapeli złożonej jedynie z dud i skrzypiec, a nawet samej tylko heligonce, umilając sobie darcie pierza. Ich program także został bardzo dobrze przyjęty przez festiwalową publiczność.
W poniedziałkowe przedpołudnie odbywał się czwarty dzień konkursu kapel, grup śpiewaczych, solistów instrumentalistów, śpiewaków oraz mistrzów uczących gry na instrumentach i śpiewu (do poniedziałku było to 78 prezentacji; pozostał jeszcze jeden dzień konkursowy – wtorek). Ze sceny usytuowanej na żywieckim Rynku płynęły nuty zagrane lub wyśpiewane m.in. przez górali śląskich, żywieckich, podhalańskich, babiogórskich, czadeckich, kliszczackich czy Lachów limanowskich i szczyrzyckich. Właściwie w każdej z konkursowych kategorii publiczność i jurorzy byli świadkami wielu bardzo ciekawych prezentacji. Na scenie można było wysłuchać – co niezmiernie cieszy organizatorów i komisję festiwalową – zróżnicowanych wiekowo wykonawców, obok reprezentantów starszego pokolenia do konkursu zgłaszają się młodzi instrumentaliści, śpiewacy, młode kapele i grupy śpiewacze.
Wyniki FFGP można będzie poznać w środowe popołudnie, kiedy to protokoły obrad obu komisji festiwalowych znajdą się na stronie internetowej: http://www.tkb.art.pl. Natomiast na uroczyste ogłoszenie laureatów i wręczenie nagród zapraszamy do amfiteatru w Żywcu w niedzielę 5 sierpnia, na zakończenie Tygodnia Kultury Beskidzkiej.
Już w środę 1 sierpnia w Żywcu kolejne wydarzenie – rozpoczną się Międzynarodowe Spotkania Folklorystyczne. Wystąpi w nich 16 zespołów, a reprezentować będą: Bułgarię, Hiszpanię, Indie, Indonezję, Japonię, Kazachstan, Meksyk, Macedonię, Rumunię, Serbię, Turcję, Ukrainę, Włochy i Polskę (trzy grupy: Sokołowianie z Sokołowa Podlaskiego, Świerczkowiacy z Tarnowa i Żywczanie z Żywca). Na finał, w sobotę, wszystkie zespoły wystąpią w krótkich programach, za to koncert będzie długi – bardzo długi.
Już teraz zapowiadamy, że kończący TKB weekend to także 40 Wawrzyńcowe Hudy w Ujsołach (4 i 5 sierpnia) oraz 71 Gorolski Święto w Jabłonkowie (3-5 sierpnia). W zależności od tego, gdzie kto ma bliżej i co bardziej lubi, zapraszamy do Wisły, Szczyrku, Żywca, Makowa Podhalańskiego, Oświęcimia, Jabłonkowa i Ujsół. Jest w czym wybierać.

Mat.pras. TKB

Przeczytaj także

 REKLAMA