REKLAMA

Razem budujemy wspólną przyszłość 4

''Tu leżą moi chłopcy'' , czyli operacja ''Lawina''
Fot: Muzeum Żołnierzy Wyklętych/kadr z filmu "Ziemia przemówiła"

''Tu leżą moi chłopcy'' , czyli operacja ''Lawina''

Mieli jechać do lepszego świata...

Myśleli, że jadą na Zachód. 167 partyzantów, dla których pierwszy przystanek na Opolszczyźnie okazal się zarazem ostatnim. Wsiedli do ciężarówki w 1946 roku...  Antoni Biegun "Sztubak" od poczatku przeciwny był transportowi, przestrzegał Henryka Flamego "Bartka", iż do jego oddziału przedostali się agenci. I wiedział, kogo podejrzewać: "Lawinę" i "Korzenia".

W nocy z 25 na 26 września 1946 funkcjonariusze UB zwabili podstępem ok. 140 żołnierzy oddziału Bartka ze Śląska Cieszyńskiego. Rozbrojono partyzantów i zamknięto w stodole, którą obrzucono w nocy granatami, podpalono i wysadzono w powietrze. Do dnia dzisiejszego IPN Oddziałowi w Katowicach nie udało się znaleźć osób odpowiedzialnych i mocodawców tego mordu,

Grupa Antoniego Bieguna "Sztubaka" wkrótce zeszła z Baraniej Góry, a sam dowódca zerwał kontakt z "Bartkiem". Do ciężarówki z jego ugrupowania wsiadło 11 partyzantów, w tym młodziutka Stanisława Golec "Gusta". Opolska ziemia kryje masowe groby, będące świadkami egzekucji żołnierzy ze zgrupowania Henryka Flamego "Bartka". 

Lata 1945-1947 to na Podbeskidziu okres największego nasilenia działań zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Zgrupowanie pod dowództwem "Bartka" było największą i najbardziej aktywną antykomunistyczną formacją. Wiosną 1946 oddział liczył ponad 300 osób.  Operacja "Lawina" to największa akcja prowokacyjna, której efektem była śmierć partyzantów.  Oszukanych żołnierzy "Bartka" trzema transportami wywieziono ze Szczyrku i Wisły na Opolszczyznę. Później słuch o nich zaginął. Nigdy nie dotarli na Zachód.  Część z nich rozstrzelano. Jedną z grup umieszczono w zaminowanej stodole, uśpiono podając posiłki ze środkami nasennymi, a następnie zdetonowano ładunki. Tych, którzy przeżyli wybuch, ubecy dobijali strzałami z broni palnej.

Ci, którzy zostali...Henryk Flame "Bartek" nie wiedział, jaki los spotkał jego żołnierzy. Poszukiwał miejsca zbrodni, co do popelnienia której nie miał wątpliwości....1 XII 1947 został zamordowany strzałem w plecy w restauracji w Zabrzegu przez funkcjonariusza MO Rudolfa Dadaka. U sprawcy wykryto natychmiast „chorobę psychiczną” i 13 XI 1948 sprawę przeciwko niemu umorzono. Morderca został przeniesiony w ramach służby w MO do Komendy Powiatowej w Raciborzu.

 

Wszystkie ślady po operacji "Lawina" starano się zacierać, ciała zamordowanych zasypano w ziemi, dokumenty zniszczono. Do niedawna wiedza o tej operacji opierała się na przypuszczeniach historyków oraz zeznaniach jednego z zaangażowanych w nią funkcjonariuszy UB, który na początku lat 90, przed śmiercią, zdecydował się mówić.  Po kilku latach żmudnych poszukiwań i śledztwa IPN-u dopiero w 2016 roku zespół prof. Krzysztofa Szwagrzyka, odnalazł szczątki żołnierzy NSZ z oddziału „Bartka”. Pod koniec listopada ekipa prof. Szwagrzyka pobrała od rodzin zamordowanych żołnierzy materiał genetyczny, który posłuży do badań porównawczych szczątków odnalezionych w Starym Grodkowie.

__________________

Przeczytaj także

 REKLAMA